Pani Danusia wraz ze swoim mężem od wielu lat dzieli pasję dotyczącą szeroko rozumianej kynologii. Razem prowadzą hodowlę małych piesków chihuahua, która jest znana i ceniona w kraju i zagranicą. Wychowankowie pani Danusi zdobywają tytuły oraz trofea na wystawach krajowych jak i międzynarodowych.

Pani Danko, jak to jest mieszkać pod jednym dachem z Mistrzem Świata?

Dla mnie i mojego męża jest to ogromna satysfakcja oraz duma z posiadania takiego przedstawiciela rasy. Marco to nie tylko przewodnik całego „psiego stada”, ale również niekwestionowany lider naszej hodowli.

Jest Pani hodowcą rasy chihuahua. Ile ma Pani psów?

Każda profesjonalna hodowla opiera się na posiadaniu reproduktora , który przekazuje swój materiał genowy suczkom hodowlanym. W hodowli posiadamy 3 pieski będące reproduktorami. Dzięki temu znając ich cechy charakteru jak i eksterier możemy odpowiedzialnie dobierać suczki pod kątem rozrodu. Cała czwórka posiada Championaty.

Trudno jest hodować te psy? Jak Pani o nie dba?

Rasa Chihuahua w hodowli nie jest tak absorbująca jak inne, które wymagają codziennego szczotkowania, kręcenia „psich papilotów” czy też innych zabiegów mających za zadanie utrzymanie wizualności rasy. Jednak posiadanie hodowli na wysokim  poziomie to praca na pełny etat i w tym momencie kieruję ukłon w stronę mojego męża, który dba o odpowiednie żywienie, zapewnienie im kondycji, socjalizację jak i cały dobrostan. Kiedy wracam do domu po pracy przejmuję od niego obowiązki, a Jan w międzyczasie zajmuje się pracami w ogrodzie i wokół domu.

Ile z Państwa psów jest nagrodzonych i który zdobył najwięcej odznaczeń? Z której nagrody jest Pani najbardziej dumna?

Jeśli chodzi o psy/reproduktory to każdy z trzech jest znany w środowisku kynologicznym. Wszystkie zajmują czołowe miejsca w rankingach wystawowych. Każdy z nich posiada tytuły Championa oraz bogaty dorobek wystawowy, którego zwieńczeniem są trofea, medale i tytuły. Największą ozdoba naszej hodowli jest piesek Marco, którym wspomniałam na wstępie naszej rozmowy. Omawiany Lider ma na swoim koncie udział w 107 wystawach Krajowych I Międzynarodowych. Nadal jest w doskonałej kondycji i mimo dużej konkurencji „młodych wilków” nadal sięga po najwyższe lokaty i tytuły. Od trzech lat jest niezaprzeczalnym Liderem i Zwycięzca Rankingów Wystawowych co przy obecnej konkurencji jest wybitnym osiągnięciem. Zdobył 93 złote, 12 srebrnych i 2 brązowe medale. Według naszej wiedzy na chwilę obecną nie ma Chihuahua, który miałby taki dorobek wystawowy.

Jest Pani bardzo zaangażowana w wystawy. Jak często wyjeżdża Pani na wystawy i jak się do nich przygotowuje?

Tak zgadza się. Wystawy Kynologiczne jak i ogród są dla mnie relaksem i odskocznią od codzienności, są aktywną formą spędzania wolnego czasu . Jeżeli tylko czas na to pozwala to w roku kalendarzowym biorę udział w kilkudziesięciu wystawach. Prawdę powiedziawszy nie mam czasu, aby jakoś w konkretny sposób przygotowywać się do wystaw, gdyż samymi treningami zajmuje się mąż i jego zadaniem jest, aby nasi milusińscy byli zaprezentowani w doskonałej kondycji. Natomiast każda kolejna wystawa jest treningiem dla danego psa i po mojej stronie jest zaprezentowanie ich walorów na ringu wystawowym. Kiedy zaczyna się sezon związany z wystawami często wygląda to tak, iż po wyjściu z pracy robię zakupy na cały weekend wracam do domu wieczorem, a następnego dnia o 4 lub 5 nad ranem jestem już w drodze na wystawę. Powrót do domu późnym wieczorem lub nocą. Ewentualnie następnego dnia.

Czy wystawianie psów na wystawach można traktować jak sport? Co jest najtrudniejsze, a co daje Pani najwięcej satysfakcji?

Dotknęła pani bardzo wrażliwego tematu i pełnego kontrowersji. Tak wystawy kynologiczne przynajmniej przez wystawców są traktowane jak sport. Emocje są porównywalne. Często dochodzi do wybuchów niezadowolenia, płaczu, a resztę przemilczę. Dla każdego właściciela jego pies jest najładniejszy, najmądrzejszy i jemu należą się medale i tytuły. Kiedy w zwykłym sporcie miejsce na podium jest wybitnym osiągnięciem dla sportowca to porównywalnie dla wielu uczestników wystaw kynologicznych drugie lub trzecie miejsce lokatowe jest porażką, a otrzymanie oceny bardzo dobrej dla psa zamiast doskonałej jest prawdziwą tragedią dla niektórych właścicieli. Profesjonalny hodowca, wystawca musi trzymać nerwy na wodzy i być zdystansowanym. Powiedzenie ”bez pracy nie ma kołaczy” jest bardzo trafnym w temacie kynologii. Geny, które przekazuje pies to jedno, a praca z nim, aby umieć pokazać wszystko co najlepsze to drugie. Natomiast najwięcej satysfakcji dają słowa uznania  kierowane pod kątem wychowanka oraz oklaski od grona sędziowskiego i publiczności. Największym dobrem jest jednak moment kiedy po naszych wychowanków zgłaszają się nowe rodziny. Ich błysk w oku jest dla nas wymowną nagrodą.

Jak wygląda Pani standardowy dzień? Jak godzi Pani obowiązki zawodowe, rodzinne z prowadzeniem hodowli?

Standardowy dzień w moim wykonaniu. Pobudka 5.30 i wypuszczenie psinek na odgród. Napełnienie misek z wodą i karmą. Potem czas dla mnie i 6.10 wyjazd do pracy. Do mojego powrotu z pracy czyli między 17.30-19 prowadzenie domu i hodowla jest na głowie mojego męża. Zakupy robię w drodze powrotnej z pracy. W domu czeka na mnie obiadokolacja po, której do zmroku poświęcam czas czworonożnym wychowankom oraz pracom w ogrodzie zazwyczaj do zmroku. Natomiast kiedy przychodzi okres porodów to przez pierwsze dwa tygodnie trzeba zapomnieć o jakimkolwiek czasie dla siebie i śnie, gdyż cała uwagę należy poświęcić świeżo narodzonym maluszkom i psiej mamie. Tak jak w pracy tak samo i w domu wszystko musi być zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Nie ma mowy o kompromisach.

Jest Pani właścicielką profesjonalnej hodowli. Jak odróżnić hodowlę od pseudohodowli, o których słychać bardzo złe opinie w mediach i dlaczego należy się ich wystrzegać?

Nie każda pseudohodowla jest zła, bo nawet wśród hodowców zrzeszonych w ZKwP znajdzie się ludzi którzy nie patrzą na dobrostan zwierząt, a są nastawieni tylko na zyski. Przede wszystkim kupując szczeniaczka należy zapytać o rodziców malucha, którzy w chwili odbioru szczenięcia powinni być przedstawieni kupującemu do obejrzenia. Każdy maluszek otrzymuje Metrykę ZKwP ze znakiem wodnym na podstawie której można wyrobić dla szczeniaczka rodowód z czteropokoleniowym pochodzeniem. Hodowca zawsze udzieli informacji o sposobie żywienia, socjalizacji malucha, będzie pomocny na każdym etapie jego życia. Pseudohodowle również mają tzw. metryki, ale jest to zwykły papierek który nie gwarantuje, że np. zakupiony szczeniaczek  chihuahua w dorosłym życiu również będzie chihuahuą. Na podstawie tych metryk można wyrobić rodowód, ale nie zawiera on żadnych danych o rodzicach i przodkach maluszka.

Komu poleca Pani tę rasę i dlaczego?

Chihuahua jest pieskiem, który nie potrzebuje za wiele ruchu, jak np. haski, nie potrzebuje zabiegów groomerskich, więc na pewno jest dla osób które kochają zwierzęta, chcą mieć towarzysza który ucieszy się na jego widok jak wraca z pracy, który przyjdzie się „pomiziać”  i będzie wpatrzony w swojego pana/panią jak w święty obrazek. Chihuahua jest niewielkich rozmiarów więc nie ma problemu z zabraniem takiego milusińskiego na wyjazd weekendowy czy też na wczasy. A mając chihuahua można czuć się bezpiecznym, to jest lew uwięziony w małym ciałku. Będzie bronił swojego pana/panią i domu do końca.

Jakie ma Pani plany na najbliższy czas? Szykują się jakieś wystawy lub wydarzenia w psim świecie?

Plany…. praktycznie każdy weekend można zaplanować pod wyjazdy wystawowe. W najbliższym czasie planujemy udział w Międzynorodowej wystawie psów rasowych oddziału Opole, która odbędzie się w pięknej scenerii zamku w Mosznej. Sędziować na tej wystawie będzie Francesco Cochetti  pochodzący z Włoch, największy autorytet i hodowca jeżeli chodzi o chihuahua, mamy nadzieję, że nasze pieski przypadną do gustu sędziemu.

Życzymy powodzenia!